Szczeniak na BARFie

Karmienie szczeniaka surowym mięsem, zgodnie z dietą BARF, jest często traktowane jak jazda bez trzymanki. Wydaje mi się, że odrobinę na wyrost. Jednym z trudniejszych zagadnień jest odpowiedź na pytanie

„Ile powinien jeść szczeniak?”

Na fejsbukowych Barfnych Korepetycjach możemy znaleźć taką odpowiedź:

„U szczeniaka rasowego – czyli takiego, który wiemy ile mniej więcej będzie ważył, patrzymy na wagę docelową i to od niej wyliczamy dzienną dawkę (3%). Natomiast w przypadku mieszańców – czyli psów, z którymi nie jesteśmy pewni co wyrośnie, patrzymy na wagę aktualną i to od niej liczymy 10%.”

Brzmi nieźle dopóki nie zaczynamy liczyć. Okazuje się, że Aleks, który teraz waży 30kg i jest wielorasowcem ;-), powinien jeść 3kg dziennie! No absurd jakiś. Doświadczenia pokazują, że nawet jedząc połowę zalecanej dawki jest przeżarty i zaczyna gromadzić sadełko.  Dzienna porcja naszego futrzaka to aktualnie 1,2kg. Różnica między teorią a praktyką jest spora.

Powyższy sposób liczenia ma jeszcze jedną wadę. Otóż posługując się nim dochodzimy do wniosku, że zarówno 9-cio tygodniowy maluch, jaki i 5 -cio miesięczny szczeniak rasy dużej, powinny jeść tyle samo. Czy muszę tłumaczyć dlaczego uważam, że to jest bez sensu?  Taka definicja wyliczania dziennej porcji jedzenia dla szczeniaka przemawia do mnie tylko z założeniem, że 10% wagi to pułap, od którego zaczynamy, bo to na pewno będzie za dużo, a potem, obserwując psa, zmniejszamy porcję stosownie do jego możliwości i zapotrzebowania.

„Jak obliczyć wielkość porcji szczeniaka na BARFie?”

Ja posługiwałam się poniższą tabelką

Wiek psa

Wielkość porcji (procent wagi psa)

1–3 miesięcy

8%

3-6 miesięcy

7%

6-9 miesięcy

5%

9–12 mies.

4%

12-24 mies.

3%

starsze

2%

W praktyce okazało się, że te wartości są nieco za duże (przynajmniej teraz, kiedy Aleks ma 6 miesięcy), ale i tak zdecydowanie lepiej obrazują zapotrzebowanie psa niż wspomniane wcześniej 10%.

Ktoś mógłby powiedzieć, że i tak

„Elementem BARFa jest ciągłe obserwowanie psa”

To prawda. Ale jeśli początkującemu barfiarzowi powiecie, że jego szczeniaczek ma jeść porcję wielkości około 10% swojej wagi, a szczeniak będzie jadł dużo mniej, to jak myślicie, jaka będzie reakcja? Wiem jaka była moja, gdy Aleks jadł mniej niż powinien, albo kiedy zerwał z jedzeniem na czas ząbkowania: wpadłam w panikę, bo on niedojada, bo na pewno będzie mu czegoś brakować, a to przecież intensywnie rozwijający się szczeniak i niewłaściwe odżywianie może się odbić na jego całym życiu, bo…. Dlatego osobiście jestem gorącym zwolennikiem przedstawionej powyżej tabelki i zgodnie z nią układam jadłospisy dla klientów sklepu, którzy postanowili karmić szczeniaki surowym mięsem.

 

A co z Twoją alergią na psy?

Uwaga, to będzie długi post.

Kiedy miałam 8 lat dostałam swojego pierwszego najlepszego przyjaciela – szczeniaka owczarka niemieckiego.  Był dla mnie… Gdybym chciała opisać, jak bardzo byłam do niego przywiązana, ile razem robiliśmy, kim dla mnie był, wyszło by z tego grube tomiszcze.  Jeden tylko szczegół jest tu istotny dla dalszej opowieści: pies był karmiony gotowanym mięsem z makaronem. To były czasy, kiedy suche karmy były niejadalne, a o karmieniu surowym mięsem nikt nawet nie myślał. Trochę ponad 10 lat później musiał przejść operację, z której już się nie obudził. Bardzo ciężko to przeżyłam. Oglądaliście film „Był sobie pies. Ten świat jest naprawdę pomerdany!„? Przez 10 lat miałam nadzieję, że taka historia mi się przydarzy. Chociaż niektórzy mówią, że kiedy odchodzi jeden pies, najlepiej natychmiast wziąć drugiego, nie byłam na to gotowa. Nikt u mnie w domu nie był.

Mijały lata i pewnego dnia zorientowałam się, że w towarzystwie psów dostaję kataru, zaczynam mieć problemy z oddychaniem puchną mi oczy i dostaję wysypki, jeśli mnie poliżą. Testy potwierdziły moje przypuszczenia: oprócz uczulenia na kurz, roztocza, grzyby i jakieś pyłki, wyszło uczulenie na psy i koty. Jakim cudem? Przecież przez 10 lat miałam psa i nic mi nie było!

I znowu mijały lata. Alergia jakby malała, ale wciąż była. Mogłam wytrzymać w zamkniętym pomieszczeniu z psem 2-3 godziny, ale nie cały dzień. Dziwne było to, że zdarzały się pojedyncze futrzaki, na które nie reagowałam.

W końcu przyszedł dzień, kiedy Syn zaczął pytać:

„Kiedy będziemy mieć psa?”

Pytanie padało coraz częściej. I padało na bardzo podatny grunt ;-). W końcu wykiełkowało: „bierzemy psa i najwyżej będę brała leki antyalergiczne do końca życia”.

Przez pierwszy tydzień, zgodnie z radami doświadczonych psiarzy, karmiliśmy Aleksa tak, jak jego dotychczasowy właściciel – puszkami dla szczeniąt. Zaczęłam się zastanawiać, kiedy wybrać się do alergologa po receptę, bo puchata kulka oczywiście mnie uczulała. Po tygodniu przeszliśmy na karmienie surowym mięsem, czyli na BARFa. Przy takim szczeniaku jest tyle zajęć, że dopiero po kolejnych dwóch tygodniach zorientowałam się, że oddycham bez trudu, nie mam kataru i generalnie jest dobrze. Po kolejnym miesiącu było już doskonale. Moja alergia zniknęła.

Do czasu aż w czasie wizyty u znajomej posiadającej malutkiego psiaka pojawił się katar i znajome kłopoty z oddychaniem. Dopiero to zmusiło mnie do myślenia.

Czym różni się Aleks od innych psów? Czym różni się Aleks teraz od Aleksa z pierwszego tygodnia pobytu w naszym domu? Czym różnił się mój pierwszy pies od tych, spotykanych później? Dlaczego są psy, które mogę głaskać i nie odchorowuję tego potem, a są takie, przy których od razu kicham? Znalazłam tylko jedną odpowiedź, która pasowała do wszystkich faktów:

„Jestem uczulona na składniki suchej karmy, a nie na psy” 

To, co jemy ma wpływ na naszą skórę i włosy, prawda? Z psami i kotami też tak jest. Jeśli pies je suchą karmę, wzbogacaną „czymś„, to to „coś” wychodzi potem na jego skórze i sierści, tego „czegoś” dotykamy i to wdychamy mieszkając ze zwierzakiem.  To „coś” będzie również w preparatach do testów na alergeny. I w końcu: to „coś” może uczulać.

Moi znajomi, znając moją miłość do psów i jednocześnie problem z alergią, słysząc, że w końcu mamy psa, niezmiennie zadawali pytanie: „A Twoja alergia?”. Z radością odpowiadam im, że

„Dzięki karmieniu psa surowym mięsem, pozbyłam się alergii.”

Zapewne tylko niektóre przypadki alergii są takie jak mój. Niemniej, z mojego punktu widzenia dieta BARF była strzałem w dziesiątkę.

Dlaczego BARF?

Kiedy ktoś mnie pyta, dlaczego karmimy Aleksa surowym mięsem, próbuję od razu wyłożyć całą ideologię BARFa. Fakty, teorie, korzyści, gdzie kupować, jak suplementować, historie innych psów i tak dalej. A odpowiedź jest prosta. Powody są dwa:

  • chcę, żeby pies był zdrowy – chcę z nim chodzić, biegać, pływać, stawiać trudne zadania, wydawać kasę na przyjemności zamiast na weterynarza,
  • chcę, żeby pies długo żył – wiem, że takiej gwarancji nikt i nic mi nie da, ale mogę zwiększyć szanse prawda? odejście przyjaciela boli jak diabli, a ja nie lubię jak boli.

Decyzję o karmieniu psa surowym mięsem podjęłam chwilę po decyzji o wzięciu szczeniaka. To była bardzo istotna decyzja dla mojego zdrowia, ale o tym w innym wpisie. Dziś, po kilku miesiącach rozmrażania, mieszania, suplementowania, bilansowania i ciągłego douczania się, jestem z tej decyzji bardzo zadowolona.  Nie bez znaczenia są zachwyty osób głaszczących Aleksa:

„Jakie on ma miękkie futro!”

Chwilę wcześniej najczęściej mówią „ale on ma duże uszy” 😉 No ma.